Herbaciarnia ze snów

Uwielbiam opowieści. Także te, które opowiada mi Morfeusz, a śnię co dzień. I zawsze, choćby krótko, pamiętam te sny. Wiele z nich jest sumą moich przeżyć – zarówno tych fizycznych, jak i emocjonalnych. Podświadomość pracuje dalej nad problemami czy emocjami. Pierwszy „herbaciany” sen miałam przed Zaparzaj! i był wynikiem stresu przed pierwszy raz organizowaną imprezą w tej branży. Dziś miałam drugi, na który złożyło się wiele herbacianych rozmów oraz przygotowania do „Kolorów herbaty” (jest to spotkanie, które prowadzę 18-go listopada w Fanaberii w Szczecinie). Śniła mi się herbaciarnia. Miejsce jak żadne inne! We śnie trafiłam do niej przypadkiem, chociaż wiedziałam, że gdzieś już o niej czytałam.

IMG_4952

Sklep z herbatą we śnie

Herbaciarnia podzielona była na dwie strefy. W pierwszej części miała miejsce sprzedaż, trochę jak w sklepie samoobsługowym: klienci mogli przechodzić między regałami z herbatą, wąchać ją, oglądać liście. Gdy decydowali się na zakup sięgali na półkę po jeden ze „znaczników herbaty”, czyli plakietkę z jej nazwą i gramaturą. Potem z tymi plakietkami szli do strefy pakowania, oddawali zamówienie, a na zapleczu przygotowywano opakowania z herbatą.

Wiele lat później, w 2019 roku w herbaciarni Mei Leaf w Londynie znajduję takie znaczniki drewniane przy części wystawionych na sprzedaż przedmiotów. Magia!

W tym czasie klient mógł wygodnie usiąść i poczekać, posłuchać o herbacie, po czym był rozliczany. Ta część sklepu była w kolorach jasnych, urządzona minimalistycznie, biel kontrastowała z kolorami liści herbaty i akcesoriów.

Minimalistyczny wystrój herbaciarni Paper and Tea w Berlinie
Minimalistyczny wystrój herbaciarni Paper and Tea w Berlinie

Herbaciarnia jako przestrzeń

Druga część znajdowała się wyżej, należało przejść po schodkach do góry, za kotarę. Miejsce to miało osobną obsługę. Tutaj już dominowały pełniejsze kolory, schody zapewniały „przejście” pomiędzy tymi dwoma światami. Ciężkie barwy powoli przejmowały nas krok po kroku, stopień za stopniem.

W tych pomieszczeniach piło się herbatę, rozmawiało, a w niektórych dniach można było przyjść i odejść od tego co Wasze i codzienne, a mianowicie wcielić się w rolę i przeżyć jakąś opowieść. Zaangażowanie w takich wydarzeniach było opcjonalne: można było jedynie przysiąść obok i obserwować bądź ukraść światło reflektorów i na chwilę zabłysnąć. Każde takie spotkanie miało charakter improwizowany. Klimat wahał się między teatrem ulicznym angażującym widownię, a grami typu LARP (zarówno tymi poważnymi, jak i tymi zabawnymi). Na miejscu była herbata, akcesoria herbaciane, przeróżna ceramika.

Ta strefa herbaciarni miała charakter „patchworkowy”. Były krzesła, fotele, poduchy. Piłeś z kubka, szklanki, filiżanki lub czarki. To nie była herbaciarnia, to była… świetlica dla duszy. Tutaj nie płaciłeś za herbatę, a za czas spędzony w lokalu. Wynajmowałeś jakby fragment tego miejsca na parę godzin dla siebie. Im dłużej byłeś, tym ta uśredniona minuta kosztowała mniej.

Dobra Cajovna w Pradze w 2014 roku
Dobra Cajovna w Pradze w 2014 roku

Nadal ją wspominam…

Pomysł jest zapewne nie do zrealizowania biznesowo, ale był tak przytulny, że musiałam się z Wami nim podzielić. Gdy budzik zadzwonił bardzo opornie wyszłam z herbaciarni, zapłaciwszy wpierw u wyjścia za czas tam spędzony. Może którejś nocy uda mi się tam wrócić?

Co sądzicie o Wyśnionej Herbaciarni? Podoba Wam się takie miejsce? Odwiedzilibyście ją?

5 komentarzy do “Herbaciarnia ze snów

  1. Aniu! cudowny sen! i cudowny pomysł! 🙂 Idealne połączenie dwóch różnych światów! Mówisz, że pomysł nie jest do zrealizowania biznesowo…pomyśl o tych wszystkich przedsięwzięciach, które zrodziły się z pasji, nawet z sennej wizji, i doczekały się realizacji ku radości i szczęściu wielu, wielu ludzi, mimo że z punktu widzenia ekonomii były beznadziejnymi przypadkami 😉

    1. Bo to u góry mniej by było herbaciarnią, a bardziej herbacianą społecznością. Ale może z drobną modyfikacją pomysł mógłby wyjść?:) Fajnie zagospodarowuje dwa piętra np. kamienicy. No i byłoby gdzie prowadzić herbaciane prelekcje, warsztaty…

      1. no właśnie! herbaciana społeczność potrzebuje przytulnego miejsca na wypicie herbaty i porozmawianie 🙂

  2. Brzmi jak coś żywcem wyjęte z animacji Studia Ghibli. Takie w konwencji „Ruchomego Zamku Hauru” albo „Spirited Away” 🙂 Jak będę miała luźne kilkaset tysięcy to sobie takie ogarnę! Albo na jakimś larpie może? 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót na górę