Patrząc na ceramikę herbacianą, którą skleiłam, stwierdziłam że nie podejmę się pisania artykułu, w którym nauczę Cię jak to zrobić. Bezpieczniej będzie opowiedzieć jak to zrobiłam i co było błędem. Wszystko po to, aby Twoja droga składania skorup do kupy była wolna od tych wpadek.
Pierwsze co potrzebujemy sprawdzić to materiał, z którego wykonany jest przedmiot, który chcemy skleić oraz czy będzie miał kontakt z żywnością. Znaczy to: z naszą herbatą.
Do klejenia ceramiki możemy użyć różnych klejów. Jeśli jest to najczęściej bijący się element, czyli pokrywka gaiwana, to musimy mieć poprawkę na to, by klej miał atest food safe, czyli nadający się do kontaktu z żywnością. Chyba że od tej pory pokrywka i gaiwan mają tylko ładnie wyglądać na półce.
I to nam trochę ogranicza możliwości. Klej powinien spełniać wytyczne z rozporządzenia nr 10/2011 Komisji Europejskiej z 14 stycznia 2011 roku. Certyfikaty są dość drogie, więc kleje z tym atestem będą odpowiednio droższe od tych bez niego. Najczęstszy atest dla kleju, z tego co znalazłam, daje możliwość sporadycznego wystawienia na kontakt z żywnością. Nie znalazłam jeszcze czegokolwiek co miało pełny atest do produktów spożywczych. Tym samym sklejanie czajnika, w którym będziemy potem gotować wodę, a który nam rozpękł się na pół, raczej nie wchodzi w grę.
Im więcej szukam o tym informacji, tym bardziej powinnam napisać: najbezpieczniej i najzdrowiej to po prostu nie tłuc rzeczy! No ale co ja mogę jak czasami kot przebiegnie pod nogami i ręce w slow motion miną o milimetr pokrywkę gaiwana nim ta uderzy o podłogę…?
Zanim zaczniemy szukać kleju pozbierajmy zatem wszystkie kawałki i zobaczmy czy składają się do całości. Może całość poszła w takie drzazgi, że nie ma czego sklejać? Trzymam kciuki, że masz jednak wszystkie elementy, które pasują do siebie i nie ma za dużych ubytków w całości ceramiki.
Spis treści
ToggleCzym kleiłam ceramikę?
Do dziś używałam dwóch rodzajów klejów do składania ceramiki by otrzymać jej pierwotny kształt.
Pierwszy to klej super glue – klasyczny szybki klej wiążący w bardzo krótkim czasie. Jest to klej cyjanoakrylowy. Nie znalazłam informacji czy te popularnie dostępne kleje tego typu mają atest pozwalający na kontakt z żywnością. Na szczęście pokrywka czajniczka, którą tym klejem potraktowałam, nie ma tego kleju ani na wierzchu w punktach styku… ani nie jest już w użyciu, bo i sam czajniczek odszedł na emeryturę.
Czy są inne szybkie kleje, które mają ten atest? Tak. Ale są droższe.
Drugi typ kleju, który napotkałam to żywica epoksydowa. Jest to klej dwuskładnikowy, wolnoschnący. Tutaj też występują kleje z atestem do kontaktu z żywnością. Ja, dzięki uprzejmości kolegi, miałam możliwość sprawdzić działanie kleju Loctite EA 9483, który tego atestu nie ma. Ale EA 9480 z tej firmy już taki posiada i ma przydymiony biały kolor. O kolorze wspominam, bo zaraz przejdziemy do barwienia kleju.
Kintsugi, czyli naprawianie złotem
Piękny zwyczaj. Kintsugi (kintsukuroi) to japoński sposób naprawy zepsutych rzeczy złotem, a dokładniej laką ze złotym proszkiem. Podoba mi się: rzeczy używane stają się bardziej wartościowe. Niczym książki, które rosną od czytania ich. I ludzie uczący się na błędach.
Zestawy do kintsugi dostępne są na Amazonie i kosztują około 200 złotych, ale muszę przyznać, że patrzę na nie krytycznie i chyba nie zdecydowałabym się na zakup. Kleje w tych zestawach nie są też opatrzone łatką food safe.
W takim razie pytanie brzmi czy prawdziwa laka (żywica) może mieć kontakt z żywnością? Okazuje się, że tradycyjna laka, póki nie będziemy jej samej jeść, jest bezpieczna. Niemniej trzeba mieć świadomość, że naprawa ceramiki klasyczną metodą kintsugi, nie na skróty, jest bardzo droga i czasochłonna. Bez przeszkolenia raczej ciężka do wykonania.
Nauczki z próby klejenia ceramiki
Wydaje się, że sposobem na “hakowanie” tego procesu może być żywica epoksydowa nadająca się do kontaktu z żywnością i złoty barwnik spożywczy. Gdy zdecydujesz się na to rozwiązanie to warto obejrzeć filmik poniżej i pamiętać:
- klej epoksydowy zastyga przez parę godzin, to nie super glue;
- musisz jakoś połączyć i przytrzymać w miejscu klejone elementy (ja przykleiłam pokrywkę do teczki za pomocą taśmy papierowej);
- po paru godzinach klejenia pozbądź się nadmiaru kleju nożykiem, szczególnie od strony, która będzie miała kontakt z żywnością i gorącą wodą (ja zapomniałam);
- cieniutkie linie wyglądają lepiej niż grubsze rozlane (lepiej dorobić je potem cieniutkim pędzelkiem, tylko po wierzchu);
- tak sklejonych rzeczy nie wrzucamy do zmywarki;
- uwaga: nadmiar tego kleju spływa (grawitacyjnie w dół, więc w moim przypadku na krawędź pokrywki gaiwana, gdzie nie chcemy mieć zbędnych wypukłości);
- ręce zabezpiecz rękawiczkami, dodatkowo miej pod ręką rozpuszczalnik lub aceton by usunąć błędy, wykałaczki i jednorazowe pałeczki do sushi też mogą się przydać.
Warto też mieć na uwadze, że klej ten dość łatwo odpryskuje z powierzchni szkliwionych, a nie jest bezpieczny do spożycia. Ewidentnie nie powinien więc wystawać po wewnętrznej stronie czarki, czajniczka czy pokrywki. Jeśli, tak jak ja, ogarniesz ten problem za późno, to można za pomocą nożyka podważyć końcówkę “złotej żyłki” i zdjąć odchodzący klej nie niszcząc samego klejenia. Jedna z pokrywek, którą kleiłam, miała więcej ubytków w szkliwie. Tam klej trzyma się mocniej i nie można go łatwo usunąć. Cóż, niektóre błędy z nami zostają.
Mam nadzieję, że moje “klejowe” przygody co nieco pomogą Tobie uratować czarkę czy pokrywkę. Przede mną jeszcze wyzwanie sklejenia czarki. Dam znać jak poszło!
Korekta: Magdalena Idzik
EDIT 2022 03 16: Kalina Chodzicka zachęca w komentarzach na FB Piewców by jednak spróbować kintsugi. Nie jest takie trudne jak by się mogło na pierwszy rzut oka wydawać. W Warszawie jest możliwość lokalnego kursu u Kintsugi & Lacquer. Jest też tam trochę tutoriali. Kalina zamawia zestaw do kintsugi na Etsy (KintsugiJapan), gdyż rzeczywiście te Amazonowe wszystkie nie są bezpieczne do pracy z żywnością. Kalina, dzięki za informację i zgodę na dodanie tutaj. Może ktoś zacznie w ten sposób swoją przygodę z kintsugi?
Dziękuję za ten artykuł, właśnie uratowałaś jedną z moich filiżanek z mojego ulubionego zestawu 😀