
Tak naprawdę nie jest to herbaciarnia. Nie jest to TYLKO herbaciarnia. San Wei to część centrum kultury chińskiej Shaolin Cultural Center. W efekcie, gdy szukałam nowych miejsc za pomocą Google Maps w Madrycie po haśle „tea” czy „tea house”, to nigdy tego miejsca nie byłam w stanie sama znaleźć. Na szczęście kolega z herbacianych kręgów miał w zeszłym roku w planach wakacyjnych zahaczać o Madryt i miał od kogoś innego listę poleceń, które skrzętnie sobie zapisałam. Jak widać, minęło ponad pół roku nim udało mi się je sprawdzić, chociaż z pracy do stolicy Hiszpanii wysyłają mnie co kwartał.
Lokalizacja i wygląd San Wei
San Wei znajduje się niedaleko stacji metra Arguelles (linie 3, 4 i 6), więc jeśli masz nocleg w samym centrum, to będzie dla Ciebie rzut beretem. Dla mnie był to ponad 40-minutowy dojazd metrem z Alcala Norte, gdzie mam biuro.
Po wyjściu z metra jeszcze parę zakrętów w głąb dzielnicy i znalazłam subtelną witrynę. Gdybym nie szła monitorując mapę w telefonie, to mogłabym ją przypadkiem minąć, nawet nie zauważając.

Na miejscu, za dużym drewnianym herbacianym stołem, siedział pan opiekujący się tego dnia herbaciarnią, a przed nim, po drugiej stronie stołu, drugi pan pochodzenia wschodniego, jak się później okazało prowadzący warsztaty chińskiej kaligrafii.
Z jednej strony nie będąc pewna czego się spodziewać, a z drugiej będąc cały tydzień bez dobrej herbaty… schowałam nieśmiałość do kieszeni i weszłam do środka. Po chwili pan zza stołu wstał i zapytał jak może pomóc. Zapytałam po angielsku czy jest tu możliwość wypicia herbaty na miejscu i zaczęłam się rozglądać.

Herbaciarnia mieści się w bocznym pomieszczeniu z oknami, blisko wejścia. Cały lokal obejmuje zaś jeszcze jedną mniejszą salkę herbacianą dla grup (w głębi), większą salę do warsztatów i ćwiczeń, salkę do akupunktury i toaletę (na końcu korytarza z tyłu) oraz sale do sztuk walki w podziemiach. Sam korytarz ozdobiony jest pięknymi zwojami przedstawiającymi cztery pory roku, przy których zatrzymałam się na dłuższą chwilę, podziwiając w szczególności zimowy.





Co można dostać w San Wei?
Po zadaniu pytania o możliwość wypicia herbaty na miejscu dostałam potwierdzenie takiej opcji, a następnie prośbę o wybranie sobie stolika. Tam dostałam do ręki menu z informacją o dostępnych herbatach. Były to same herbaty klasyczne, od tie guan yin po jin jun mei i inne ciekawostki. Każda miała cenę do zakupu liści do domu, ale na końcu menu dodatkowo była informacja o tym, że każda herbata do parzenia na miejscu kosztuje 3,5 euro. Tylko?! Nie przewidziało mi się? Za zestaw do parzenia gong fu cha?! Zbierałam metaforyczną szczękę z podłogi i radośnie postanowiłam odwiedzać to miejsce już zawsze jak będę w tym mieście. Wybrałam do parzenia jin jun mei w gaiwanie. Menu dostępne jest zarówno po hiszpańsku, jak i po angielsku.
Jak widać na zdjęciu wyżej, herbaty trzymane są w puszkach „urnach”, nieprzeźroczystych, i jest ich ograniczona ilość jeśli chodzi o wybór. Wszystkie są klasyczne i dobrej jakości.


Podczas przygotowania herbaty do parzenia miałam okazję poznać Melissę, właścicielkę tego miejsca. To właśnie ona uszykowała dla mnie zestaw utensyliów herbacianych do mojej dyspozycji. Miałam cha bu (chłonny ręcznik, na którym odbywa się parzenie), gaiwan, szklany cha hai, sitko i czarkę oraz herbatę na lotosie, czajnik z gorącą wodą i, na początku, miskę do zlewania wody. W trakcie parzeń dostałam też prażone słone migdały.

Niestety, ani chińskiego, ani hiszpańskiego z rozmów dookoła mnie nie rozumiałam, ale co jakiś czas udawało mi się zagaić po angielsku opiekuna San Wei za herbacianym stołem, który nadal parzył herbatę dla siebie i mistrza kaligrafii. W pewnym momencie zrozumiałam, że mistrz spytał czy piją to wspomniane jin jun mei (nie pili – pili oolonga), więc zaoferowałam, że go poczęstuję ze swojego parzenia. Przyzwyczajona do towarzyskich parzeń w naszym poznańskim herbacianym gronie w San Wei zachowałam się podobnie. Zostało to miło przyjęte, a i dzięki temu miałam okazję zostać oprowadzona po całym lokalu i opisać go Wam powyżej.
Oprócz herbaty na miejscu i na wagę można w San Wei zakupić ceramikę i akcesoria. Czajniczki znajdziemy tutaj do 100 zł (20 euro), czareczki do 50 zł (8-10 euro), są też gaiwany itp.
Wrażenia z San Wei
W moim wyobrażeniu San Wei to taki chiński dom kultury w Madrycie. Odbywają się tam różne warsztaty, w tym herbaciane, sztuki walki, kaligrafii itp. Mają grono osób opiekujących się tym miejscem i grono osób będących regularnymi klientami. Ceny są przystępne dla osób podróżujących z Polski. Serdecznie polecam odwiedzić to miejsce każdemu, kto ma okazję zahaczyć o Madryt. Gdyby takie centrum kulturalne otworzyło się w Poznaniu, to na pewno byłabym częstym gościem!
Do tej pory nie miałam herbacianej pamiątki z Hiszpanii, a już bywałam tam dość często. Tym razem udało się to zmienić! Moje spojrzenie padło na niebieski czajniczek z ciekawie zakręconym dziubkiem. Niemniej, po licznych naukach Grzesia Ośródki, jeśli chodzi o detal ceramiczny (jeżeli macie okazję wybrać się do niego na warsztaty to polecam!) zapytałam czy byłaby możliwość przelania wody przez tenże czajniczek i drugi zielony, który wydawał mi się lepiej zbudowany, ale mniej urokliwy. Tak! Była taka możliwość. Złapałam więc oba, wodę i zaczęliśmy eksperyment. Sprzedający także raczej chwalił wybór niebieskiego, aż polała się woda… I wtedy oboje już wiedzieliśmy, że zielony jest lepszą opcją. Czajniczek został mi prześlicznie zapakowany, przetrwał bez problemu podróż w bagażu podręcznym do Polski i już trzy herbaty mi tu na miejscu zaparzył!


Jak widzicie jestem dziwną turystką, która herbaciane miejsca znajduje w niekoniecznie herbacianych krajach. Ogromne podziękowania dla Andrzeja B. za „polecenie” San Wei (może i Tobie uda się tam kiedyś dotrzeć)!
Dodatkowe informacje
Facebook: https://www.facebook.com/sanweizentea
Instagram: https://www.instagram.com/sanwei.es/
Youtube: https://www.youtube.com/channel/UCIqGb6yCgIL9kCpg30Za7ZQ
Godziny otwarcia: w tygodniu 10:00-13:30 i 17:00-20:30, sobota 10:30-13:30
Adres: Calle de Antonio Palomino, 8, Chamberí, 28015 Madrid, Hiszpania
Korekta: Magdalena Idzik