Ostatnie dni roku uciekają szybciutko. Słońce wstaje późno i znika nim wyjdzie się z pracy. Chwila moment i będziemy żegnać rok 2016! Pijemy herbatę, by było nam cieplej, by nie zasnąć od razu jak zrobi się ciemno, by ubarwić te krótkie dni. Zapadnijmy znów na chwilę wgłąb kubka gorącej herbaty i powspominajmy ten mijający właśnie rok!
Kolejna trójka herbaciarzy, blogerów czajowych, opowie nam dzisiaj o tym, jak ich w tym roku poprowadziła Droga Herbaty! Co udało im się zrealizować? Co jeszcze planują?
„Każda filiżanka herbaty jest wyimaginowaną podróżą.”
Catherine Douzel
Posłuchajcie opowieści Asi, Łukasza i Macieja!
Joanna Bożek – Joanna Bożek o herbacie
W kończącym się już roku najmilej wspominam wydarzenie „Czaisz? Droga Herbaty do Europy” zorganizowane przez wrocławską Czajownię oraz Centrum Kultury Zamek w Leśnicy. Miałam tam swoją prelekcję dotyczącą historii herbaty w Polsce. Było to zagadnienie, za które chciałam się zabrać już od dawna, ponieważ poznanie tego tematu pozwala lepiej zrozumieć zmianę zachodzącą w postrzeganiu herbaty w naszym codziennym życiu. Przy okazji wysłuchałam wielu interesujących rodzinnych historii z herbatą w tle.
Najbardziej inspirującym wydarzeniem dla mnie było natomiast spotkanie z kiperem herbacianym firmy Ahmad Tea. Zdradził mi on sekret jak wyrobić sobie podniebienie, aby móc lepiej wyczuć smak i aromat w herbacie.
W tym roku również wraz z mężem podjęliśmy decyzję o wspólnej wyprawie na Sri Lankę, która odbędzie się na początku nadchodzącego roku.
Ponadto rok 2016 był dla mnie bardzo refleksyjny. Chociaż na blogu nie pojawiło się zbyt wiele wpisów, to niemało wydarzyło się w moim życiu. Herbata stała się już na tyle integralną częścią mojego życia, że kiedy poznaję ją lepiej, poznaję lepiej również siebie.
Twoja herbata roku 2016: herbata, którą najlepiej wspominam z roku 2016, to Gyokuro od Tomáša Ruty. Zakupiłam ją podczas Święta Herbaty w Cieszynie. To, co mnie w niej najbardziej urzekło, to wyjątkowa intensywność smaku i aromatu, obok którego nie da się przejść obojętnie. Przy czarce tego naparu spędziłam wiele miłych letnich wieczorów.
[su_button url=”http://www.joannabozek.pl/” target=”blank” style=”soft” background=”#2f992c” size=”7″ wide=”yes” center=”yes” icon=”icon: thumbs-o-up”]Więcej tekstów Asi znajdziecie na jej stronie domowej![/su_button]
Łukasz Gęborek – Herbaciane Szlaki
Jeżeli chodzi o to, jak bardzo herbacianym okazał się 2016 rok, to z radością muszę przyznać, że był to najbardziej herbaciany rok w moim życiu! Nie chodzi tutaj o herbaty, które wypiłem, a raczej o udział w herbacianych wydarzeniach: zarówno tych zorganizowanych, jak i bardziej prywatnych.
Zaczęło się od Święta Herbaty w Cieszynie. Następnie wybrałem się do Warszawy, gdzie odwiedziłem miejsce, które znałem wyłącznie z opowieści i zdjęć – restaurację ONGGI. Kolejnym punktem była podróż do Poznania, gdzie wziąłem udział w Festiwalu Herbaty Zaparzaj! Co jednak jest w tym wszystkim najważniejsze? To, że spotkałem osoby, które do tej pory znałem tylko ze zdjęć, Internetu, czy jako autorów blogów. Od dawna wiedziałem, że ludzie, których można określić mianem Piewców Teiny, są pozytywnymi ludźmi. Jednak wspólnie spędzony czas tylko mnie w tym utwierdził.
Kolejną rzeczą, o której chcę wspomnieć jest to, jak zmieniło się w tym roku moje podejście do herbaty. Pamiętam, jak na początku mojego herbacianego szlaku kurczowo trzymałem się wyznaczonych przez sprzedawców zasad parzenia. Odmierzałem odpowiednią ilość herbaty, studziłem wodę, żeby była idealna, odmierzałem czas itd. Teraz widzę, jak bardzo zacierała mi się w tym wszystkim radość płynąca z obcowania z herbatą. Moje podejście zmieniło się dzięki dwóm osobom, które dały mi cenne wskazówki, za co Im bardzo dziękuję.
Kolejną ważną sprawą jest mały sukces: mam na koncie osobę, która rozkochała się w herbacie (a która do tej pory, pijąc ekspresówkę, widziała w niej cały herbaciany świat). Takie rzeczy naprawdę cieszą!
Twoja herbata roku 2016: jeżeli chodzi o herbatę, którą wspominam najbardziej, jest nią oolong Dong Ding z 2013 r. I nie chodzi mi tutaj o jej smak czy aromat (chociaż nie zaprzeczę, była całkiem zacna) tylko o rok zbioru, który był rokiem zakochania się w herbacie bez końca. Był to rok odkrycia wielkiej pasji, której oddaję się bez miary i końca. W sumie, gdyby wtedy coś nie pokierowało mnie w tę stronę, dzisiaj nie byłoby mnie tutaj z Wami i nie poznałbym tak wspaniałych osób, jakimi są HERBACIARZE!
[su_button url=”http://herbaciane-szlaki.blogspot.com/” target=”blank” style=”soft” background=”#2f992c” size=”7″ wide=”yes” center=”yes” icon=”icon: thumbs-o-up”]Więcej tekstów Łukasza znajdziecie na Herbacianych Szlakach![/su_button]
Maciej Stafiej – Kurs na Herbatę
Rok 2016 był dla mnie dość intensywny. Nadal jednak uważam, że zbyt mało. I jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem – rok następny będzie jeszcze bardziej napięty. To nie jest tak, że narzekam, ponieważ w końcu ruszyłem z blogiem, odwiedziłem herbaciarnie we Wrocławiu i Krakowie oraz przyglądałem się Tea Masters Cup Poland 2016. Poznałem również mnóstwo ludzi, a to wszystko działo się dopiero w pierwszej połowie tego roku. W kwietniu poleciałem też na Sri Lankę, odwiedziłem plantacje herbaty, zobaczyłem jak rośnie, jak się ją produkuje. Miałem okazję zdobyć wiedzę bezpośrednio ze źródła, poznałem fantastycznych ludzi, z którymi nadal utrzymuję kontakt. We wrześniu zaś miałem szansę uczestniczyć i współorganizować Poznański Festiwal Herbaty Zaparzaj!, który dał mi możliwość rozwinięcia się nie tylko w kwestii herbaty.
Działo się więc bardzo dużo, jednak nie zamierzam spoczywać na laurach, szczególnie jeśli chodzi o bloga. Ilość wpisów, które się tam pojawiły mnie nie satysfakcjonuje, dlatego czeka mnie jeszcze sporo intensywnej pracy.
Nie da się jednak ukryć, że ten rok był dla mnie przełomowy – głównie dzięki poznanym ludziom oraz morzu herbaty, które wypiłem. Po cichu liczę, że przyszły będzie równie ekscytujący ;-).
Twoja herbata roku 2016: herbat w tym roku wypiłem bardzo, bardzo dużo. Szczerze mówiąc, było ich tyle, że ciężko mi nawet oszacować ilość. Ulubiona? Zdecydowanie czarna herbata, którą przywiozłem ze Sri Lanki, nie tylko ze względu na smak, ale również okoliczności, które towarzyszyły degustacji. Po pierwsze, smakowo, bardzo odpowiadają mi jej cytrusowe nuty. Po drugie, byłem na plantacji, na której jest ona uprawiana: widziałem liście, rozmawiałem z kobietami, które je zrywają, a także fabrykę czy właściciela plantacji. Z herbatą ze Sri Lanki związana jest również pewna historia. Otóż na tegorocznym Zaparzaju, parząc herbatę w plenerze zapytałem głośno zgromadzonych, czy jest w jej aromacie coś, co mogą jednoznacznie wyczuć? Odpowiedź była prosta, a zarazem szokująca: SŁOŃ! – stwierdziła jedna z uczestniczek festiwalu. Cóż – człowiek uczy się całe życie ;-).
[su_button url=”http://kursnaherbate.pl/” target=”blank” style=”soft” background=”#2f992c” size=”7″ wide=”yes” center=”yes” icon=”icon: thumbs-o-up”]Więcej tekstów Macieja znajdziecie na Kursie na Herbatę![/su_button]
O mamo! hahaha 😀 Zapomniałem o tym słoniu 😀 Tak… to było zdecydowanie najbarwniejsze określenie herbaty, jakie w życiu słyszałem 😉