Darjeelingi są w sklepach! Czemu jest to takie wielkie halo na wiosnę u herbaciarzy? Jeśli nie wiecie to zapraszam do poprzedniego artykułu na Piewcach. Ja już w tym roku myślałam, że odpuszczę sobie First Flush, ale okazało się to świetną wymówką by po raz pierwszy zrobić testowanie herbat za pomocą zestawów kiperskich (testerskich). Szukając informacji o Darjeelingach wszędzie napotykałam sugestię parzenia ich tak jak testowane są na plantacjach, przy pomocy kubków z ząbkami, pokrywkami i pasującymi do nich miseczkami, do których przelewa się napar. Wcześniej takich nie posiadałam, ale w końcu była okazja by się zaopatrzyć!
Zaczęłam od przygotowania miejsca parzenia. Wybrałam dobrze oświetlony stół w kuchni, rozłożyłam naczynka, przygotowałam też podstawki na susz, żeby można było zarówno spojrzeć na liście przed parzeniem i po. Postawiłam statyw z aparatem, przefiltrowałam wodę i zaczęłam wysypać herbaty. Ach, jaki aromat!
Do każdego z kubeczków o pojemności 120 ml wsypałam po 2 gramy herbat z kwietniowej subskrypcji Czajowni, według zaleceń z opakowania. Od lewej:
- Nepal Kuwapani FTGFOP
- Nepal Ilam Bio Shangri-la Garden (Today leaf grade)
- Darjeeling First Flush 2017 Mim lot 01/17 FTGFOP1
- Darjeeling Second Flush 2016 Rohini FTGFOP1 CL
- Darjeeling First Flush 2017 Tindharia (Org) DJ FTGFOP1
Cały proces był mierzony, tym razem nie było to luźne parzenie „na oko”. Herbatę zważyłam, pilnowałam czasu parzenia i zalewania. Przegotowałam wodę i gdy jej temperatura spadła do 95 stopni Celsjusza zalałam herbaty i przykryłam pokrywkami.
Następnie po 3 minutach herbatę przelałam do miseczek, a fusy po parzeniu eksponowałam na pokrywkach.
Już przy 5 herbatach zauważyłam, że gdyby nie wcześniej postawiony zegar to pewnie bym coś pomieszała i nie miała równo zaparzających się herbat. Trzeba się pilnować by wszystkie czynności robić rytmicznie i zaczynając od tej samej strony.
W przypadku tych parzeń ciężko było porównać herbaty świeże do herbat z późniejszych zbiorów. Nepalskie mnie rozłożyły na łopatki. Po prostu uwielbiam czarne herbaty z tego regionu, urzekają mnie bogactwem smaków, a także zapachów już na poziomie suszu. Na ten moment wiem, że błędem było zaczynać próbowanie od nich, postawiły mi wysoko poprzeczkę, więc gdy spróbowałam Darjeelingów to moje niczego nie spodziewające się kubki smakowe zaczęły uciekać w panice przed garbnikami. Dość szybko ściągnęło mi skórę w ustach, a gorzki smak pozostał przy kolejnych próbowanych rzeczach.
Jak próbować tych herbat gdy testujemy z użyciem zestawów kiperskich? Czy używać miseczki jako czarki? Sugerowane jest złapanie za łyżkę i za jej pomocą siorbanie. Niektóre zestawy testerskie nawet zawierają porcelanowe łyżki.
Parzenie w zestawach kiperskich krok po kroku
- Przygotowujemy zestawy testerskie/kiperskie.
- Wsypujemy po około 2,5 g herbaty na 150 ml do kubeczków.
- Zalewamy herbatę wodą o temperaturze 95 stopni Celsjusza i przykrywamy pokrywkami.
- Po 2-3 minutach przelewamy herbatę do miseczek szybko wkładając całe kubki blokując je na czubku pokrywki.
- Zdejmujemy kubki z miseczek i wyjmujemy liście na pokrywkę.
- Wyciągamy łyżki stołowe i siorbiemy herbatkę po kolei.
W ten sposób wyglądało to u mnie:
PS – Mimo rozczarowania Darjeelingami FF, przy parzeniu wraz z nepalkami 2016, postanowiłam dać im drugą szansę. Niższa temperatura, shiboridashi i luźniejsze podejście do czasu (acz i tak koło 2 minut) dało napar już dużo przyjemniejszy. Chociaż FF testowane są niemal wrzątkiem, to jednak nie są typowymi herbatami czarnymi. Przy niższych temperaturach dużo bardziej mi pasują.
Świetnie opisane i naprawdę ciekawie. Uwielbiam Darjeelingi FF, już na poziomie samego suszu otwieram puszkę, wącham, oglądam, napawam się wszystkim co mogę. Po zaparzeniu powoli siorbię i delektuję się tym co najlepsze w świecie herbat! Szampanem herbacianym!
http://sklepzherbatami.pl – Herbata, uwielbiam herbaty ale ciężko jest dostać naprawde dobre. Dlatego kupuje w sieci.
Wcześniej miałam doczynienia z Darjeeling first flush zakupionym w jednym ze sklepów znanej sieci herbaciarni
Smak tej herbaty skutecznie tłumiłam sporą ilościa cukru i cytryny. Wczoraj wypróbowałam Darjeelinga scond flush z innego ,,bardziej polecanego” źródła. Muszę wiele się nauczyc o czarnych herbatach. Pierwsza próba picia ,dziewiczego’ Darjeeling SF metodą wschodnią średnio udana. Jestem przekonana że musze czas tu wydłużyć do 2 minut i będę dalej eksperymentować. Na razie czarne herbaty klasyczne to dla mnie wielka niewiadoma bo nie jestem w stanie wyczuć tych wszystkich aluzji i smaczków. Na chwile obecna wszystkie smakują mi podobnie : lekka kwasowość z garbnikową goryczką na końcu.