Dzień powoli się kończy, a mnie ciągnie znów do czajniczka i klawiatury. Obiecałam instrukcję obsługi dla szablonu herbacianego, więc czas zasiąść do jakże przyjemnej pracy, czyli parzenia herbaty!
Jako egzemplarz przykładowy idealnie nada się otrzymana ostatnio od Arti Unici herbata chińska shu pu-erh w kształcie mini toucha.
Wydrukowałam sobie szablon, przygotowałam wodę według zaleceń i… zaczęłam szukać naczynia do parzenia o pojemności 200 ml. Wygląda na to, że cała moja ceramika jest mniejsza. Największe okazało się shiboridashi o pojemności 150 ml. W końcu zdecydowałam się na szklany czajniczek, który jako jedyny, oprócz starego kyusu, okazał się w stanie pomieścić tyle wody.
Zważyłam liście zwinięte w małe gniazdko i się im przyjrzałam. Zdziwiłam się, że już czuję ich zapach. Zazwyczaj pu-erhy tak mocno ściśnięte nie pachną mi zauważalnie bez podgrzania. Wszystko to odnotowuję w notatkach.
Przygotowuję pierwsze parzenie. Korzystając z dobroci techniki proszę Alexę o odmierzenie mi czasu, gdy sama wpatruję się w herbatę przez obiektyw aparatu.
Liście są nieduże, w kawałkach, ale mimo to w drobne sitko w cha haiu nie wpadło za dużo małych elementów, więc wydaje się to być dobrze wyselekcjonowana herbata o elementach odpowiedniej wielkości. Zapach zaś przeniósł mnie magicznie do lasu po deszczu!
Kolor naparu intensywny i niemal nieprzejrzysty. Zachował się w podobnej intensywności aż do czwartego parzenia, a podobnie mocny smak do trzeciego.
Większość notatek już zrobiona, teraz czas na koło!
Oznaczając profil smakowy i kreśląc linie zrobiłam parę błędów, ale nie bój się kreślić i mazać, zmieniać zdanie. Notatki są dla Ciebie!
Zabrakło mi zdefiniowanego miejsca na zanotowanie koloru naparu, a miejsce na ocenę na górze zostało przeze mnie zapomniane, gdy zanurkowałam w notatki poniżej. Za jakiś czas zapewne trzeba będzie szablon poprawić, ale chcę go jeszcze wcześniej intensywnie przetestować na innych naparach.
- nazwa – co to za herbata, jak ją identyfikujesz;
- sklep – gdzie kupiłeś herbatę;
- kraj – kraj pochodzenia herbaty;
- data – kiedy przeprowadzasz parzenie;
- ocena – w skali od 1 do 5 lub od 1 do 10, jeśli wprowadzisz oceny połówkowe;
- typ – co to za typ herbaty;
- parzenie – czasy poszczególnych parzeń, mogą być dokładne jak w przykładzie powyżej lub orientacyjne;
- waga – ile gram liści (suchych) dajesz do parzenia;
- woda – ile mililitrów wody używasz do parzenia;
- temperatura – jaką temperaturę wody używasz do parzenia;
- wygląd i zapach liści suchych/mokrych – spójrz na liście na sucho i po ostatnim zaparzeniu, opisz ich wygląd i zapach;
- notatki – możesz tutaj napisać w czym parzysz, jaki kolor miał napar, inne uwagi na temat parzeń, na które nie ma miejsca gdzie indziej w szablonie;
- koło – każdy z elementów koła ma 4 poziomy intensywności lub poziom zerowy, pominięty. Zaznacz kropką poziom, na jaki oceniasz napar, potem możesz kropki połączyć i tym samym wyrysować profil tego naparu:
- body – czy napar jest lekki czy ciężki, jakie zostawia odczucie w ustach (np. mleko beztłuszczowe jest lekkie, a 3,2% już ma cięższe body);
- owoce – przeróżne odczucia owocowe, np. cytrusy, arbuz, wiśnia;
- warzywa – różne odczucia warzywne, np. bób, szparag, batat;
- ziemia – np. torf, runo leśne, stęchlizna;
- trawa – np. świeżo ścięta trawa, siano;
- drewno – np. papier, mokre drewno, świeże rąbane drewno;
- kwiaty – lekkie nuty kwiatowe, np. jaśmin, piwonia;
- czekolada (ten smak potrafi w herbacie występować naturalnie) – np. gorzka czekolada, mleczna, kakao, łuska kakaowa;
- minerały – odczuwalna mineralność herbaty;
- mleko – np. mleczne, śmietankowe, karmelowe nuty;
- prażony – często też orzechowy, gdy herbata była prażona w procesie wytwarzania;
- umami – smak kojarzony z herbatami japońskimi i kuchnią japońską, często kojarzy się z esencjonalnym rosołem lub glonami;
- gorzki, ostry, słodki – te raczej znasz 🙂 ;
- garbniki – ściągający gorzki smak, być może herbata nieco przeparzona.
A gdy już wszystko zostało opisane, pozostaje już tylko pić herbatę póki ma jeszcze co nam dawać, notatki odłożyć do notesu i zastanowić się co zaparzyć potem!
Hm, zaciekawił mnie ten puerh…