Ledwo minął Sylwester, a ja już bym zakończyła ten rozdział zimowy i wkroczyła w wiosnę. Tak samo miałam w zeszłym roku i teraz wspominam te długie tygodnie i miesiące zanim znów zrobiło się cieplej. Pamiętam pierwszy ciepły dzień 2018 roku, który nagle pojawił się gdy byłam w Poznaniu i z temperatury na poziomie minus 10 czy minus 20 pokazało nam się urocze plus 15! Do takich dni jeszcze daleko, ale mimo to odruchowo sięgam po herbaty zielone, by przez chwilę poudawać, że wiosna jest tuż, tuż.
Herbata a pora roku
Pewnie już to zauważyłeś: gdy zbliża się jesień, a temperatury spadają, dużo chętniej sięgasz po herbaty czarne czy pu-erh. Ja jeszcze do tego nagle przypominam sobie o kolekcji kubków lub też wyższych czarek yunomi, bo herbata w większej ilości wlana w takie naczynka dłużej grzeje ręce i nie traci temperatury tak szybko jak w formach otwartych i mniejszych.
Jak zatem wyglądają moje „herbaciane” pory roku? Wiosna i lato zdominowane są przez herbaty zielone i białe, a jesień i zima to herbaty czarne (chin. czerwone) i pu-erh. Oolongi powiązane są z konkretnym humorem, często parzę je na spotkaniach, szczególnie te bardziej wytrzymałe.
Jaka herbata jest Twoją ulubioną?
Mam spory problem z odpowiedzią na takie pytanie. „To zależy…” jest odpowiedzią, którą udzielam najczęściej, i którą też słyszałam u wielu osób przez pewien czas. Innym razem: „Aktualnie jest to…” – bo herbata jest mocno związana z tym jak się czujesz fizycznie i psychicznie. Odpowiada trochę na Twoje potrzeby, a te przecież się zmieniają.
To jaką herbatę pijesz najczęściej?
Herbata, którą pijesz najczęściej wcale nie musi być Twoją ulubioną herbatą. Czemu? W swoich zbiorach mam herbaty ciekawe, herbaty sprezentowane, końcówki herbat, próbki, susze warte spróbowania. Te herbaty leżą i często się starzeją. Dlaczego wielu z nas robi taką krzywdę herbacie? Bo gdy stajesz przed czajnikiem i masz już wybrać susz do parzenia to mówisz sobie:
Nie mam teraz czasu na nic specjalnego, nic na czym musiałabym się skupić. Nie mam czasu analizować smaku. Nie będę robiła notatek. Nie zrobię zdjęcia. To wybiorę zwykłego earl greya/miętę/saszetkę.
I te wszystkie herbaty z gatunku artisan/specialty, które z tygodnia na tydzień tracą swój aromat… czekają.
Dlatego tak tęsknię do grudnia i herbacianego kalendarza. W tym sezonie miałam taki od TeeRausch, złożony z 24. czystych herbat. I codziennie piłam ciekawą herbatę, robiłam jej zdjęcie, znajdowałam chwilę na skupienie. Nie było wymówek.
Nie szkoda Ci herbat?
Szkoda, bo… no cóż, nie każda herbata jest sheng puerhem, żeby był sens ją trzymać latami:).
Co jakiś czas wybieram zatem jakiś system notowania informacji o herbacie, wyszukuję jakieś szablony do wydruku, myślę nad uproszczeniem i umieszczeniem wszystkiego w aplikacji mobilnej albo webowej na stronie Piewców, bo wiele gotowych rozwiązań ma jakieś mankamenty, czegoś mi w nich brakuje…
Skoro już o tym piszę to wypada coś z tym zrobić!
Notes herbaciany!
Przygotowałam dla siebie i dla Ciebie szablon do notowania informacji o herbatach, gotowy do wydruku i używania!
Ściągnij szablon odpowiedni dla siebie:
Instrukcje i przykłady korzystania z szablonu już na Piewcach!
Daj znać czy szablon Ci się podoba, jak sprawuje się w praktyce, czy coś byś w nim zmienił:). Potraktujmy to jako pierwszą wersję, a razem możemy stworzyć kolejną, być może uproszczoną (tylko pola, których używamy) albo jeszcze bardziej rozbudowaną.
Też mam podobnie z wyborem herbaty na porę roku, chociaż zimą mam chęć na wszystkie na raz. Nie wiem, może to z racji tego że mam chwile czasu?
A szablon bardzo dobra rzecz. Mam pomysł tak odnośnie tego szablonu. Jeszcze Ci napiszę 🙂
Bardzo podoba mi się Twój szablon, widać, że jest dobrze przemyślany. Wydrukuję sobie ze trochę kopii i będę używał.
Czy przy każdym parzeniu tego pu-erha używałaś wody o temperaturze 95°C?