Foks&Foka – Seria #Matchaboom

Foks & Foka jako marka pojawiła się na Facebooku w czerwcu tego roku. W swoim asortymencie mają 5 różnych napojów w butelkach szklanych po 330 ml każda. Dwie z nich mają w swoim składzie ekstrakt z herbaty. Matcha z limonką i matcha z gruszką. Dwa tygodnie temu udało mi się je znaleźć w Szczecinie w sklepie z craftowymi piwami, ale mają też być dostępne w Tesco i w niektórych lokalach. Jedną z lemoniad wypiłam wieczorem, drugą popołudniu. Każdą z nich Piewcowa kicia była wybitnie zainteresowana, więc znajdziecie ją w tle niektórych zdjęć.

Matcha & gruszka

Według instrukcji na butelce napój należy podać schłodzony. Trzeba go też przed spożyciem wstrząsnąć. Butelka stała w lodówce jakiś tydzień, więc schłodzenie miałam właściwe. Widać też od razu czemu należy go wstrząsnąć: na dnie butelki widać było grubą na centymetr warstwę osadu.

Ja odbieram ten osad na plus, ale podejrzewam, że inaczej mogą to rozwarstwienie odbierać nieherbaciane ludki (dla nich właśnie jest na etykiecie informacja, że „osad świadczy o naturalności produktu”).

Delikatnie wstrząsałam butelką, bo jednak jest to napój gazowany, i staram się doprowadzić Foksa&Fokę znów do stanu jednolitej zawiesiny, co trochę trwa. Butelka ma kapsel twist-off więc używam kocyka by pomóc sobie przy otworzeniu, jakoś zawsze sobie haratam ręce takimi kapslami jeśli nie użyję dodatkowego materiału.

Nalewam do szklanki i odnoszę wrażenie, że mogłam trząść dużo intensywniej, bo rzeczywiście napój jest „delikatnie gazowany”. Żadnej fontanny a la mentos w Coca Coli nie macie szansy wygenerować.

Skład wydaje się nie być zbyt skomplikowany, fajnie. Ale zdziwiła mnie data ważności – rok. Doczytujemy też, co jest przy takiej ważności już oczywiste, że napój jest pasteryzowany. Po przelaniu do szklanki i przegonieniu kota widać, że napój jest ciemnozielony i nieprzejrzysty. Kolor kojarzy się z matchą kulinarną, tą niższej jakości, ale to wcale nie oznacza, że takiej użyto do przygotowania Foksa&Foki. Być może taki kolor przyjmuje w kontakcie z jednym ze składników lub poprzez pasteryzację? Przy samej krawędzi szklanki kolor jakby odbiega od zieleni, wpada w żółć, może już przy powierzchni zawiesina się rozwarstwiła? Dało to zabawną aureolkę.

Gdy próbujemy napoju zauważamy przede wszystkim słodycz. Czuć te 150 kalorii, które spożywamy!:) Na pierwszym plan wybija się gruszka i cytryna, w smaku ciężko mi znaleźć matchę, chowa się nieśmiało za owocami i cukrem. Ale wyczujecie ją bezproblemowo w strukturze i posmaku. Zostaje na języku. Ciekawi mnie, czy osoba, która nie piła nigdy matchy rozpozna ją w smaku napoju?

Napój niestety jest za bardzo słodki na to by był orzeźwiający, za to jest bardzo sycący, konkretny. Na pewno można spożyć zamiast przekąski popołudniowej.

Matcha & limonka

Nasza kicia poczuła się gwiazdką jak tylko zaczęłam próbować fotografować już nalany napój! Ale nim to nastąpiło znów miałam wyzwanie rozrobienia matchy na dnie w roztwór. Nieco śmielej podeszłam do tematu, wiedząc już, że po odkorkowaniu lemoniada nie wybuchnie. Szło ciężej niż poprzednio, ale patrząc na bardzo podobny skład produktu sądzę, że to przypadek. Po przelaniu zawyrokowałam: mission failed – część matchy została mi w butelce.

Ponownie, jak w przypadku napoju gruszkowego, należy butelkę schłodzić przed podaniem, co uczyniłam trzymając ją parę dni w lodówce. Zdjęcie kapsla i przelanie do szklanki!

Co w składzie? Wydaje się, że jedyna różnica to dodanie innego aromatu. W poprzednim była gruszka, a tu limonka. Reszta składu przedstawia się tak samo. W obu dodana jest cytryna, cukier w tej samej ilości i ekstrakt z zielonej herbaty.

Co do odczuwalnej słodyczy, to wydaje się, że jednak całość jest mniej słodka niż napój gruszkowy. Ale niewiele. Ta wersja przez limonkę ma być bardziej orzeźwiająca według producenta, ale wydaje mi się, że raczej na tle innych napojów ten nadal będę wybierać raczej ze względu na konkretną strukturę, sycący charakter, a nie orzeźwiające działanie. Ponownie 150 kalorii w jednej butelce, więc zamiast przekąski dla tych co pilnują linii.

W smaku matcha ginie jeszcze bardziej niż poprzednio. Być może gruszka nieco matchę wyciągała albo udawała dla mnie? Ponownie w strukturze napoju wyczuwamy na języku matchę. Struktura jest jakby… pudrowa. Jak to kiedyś moi znajomi określili pijąc matchę: można się przy okazji picia herbaty trochę najeść.

Informacje o produkcie

Cena: ok. 6-8 zł

Dostępność: podobno Tesco, sklepy specjalistyczne, lokale

Facebook Foks&Foka • Instagram Foks&Foka

O tych napojach mówili też ostatnio w Czajnikowym, więc możecie tam znaleźć drugą opinię.

7 komentarzy do “Foks&Foka – Seria #Matchaboom

  1. Bardzo ciekawa recenzja, a same napoje wyglądają dość apetycznie 🙂 W ogóle, to oglądając zdjęcia przypomniała mi się ta wódka ^^ Oj piłoby się, piło… 😉 Hehe 😀 A tak na poważnie – jak znajdę w Tesco, chętnie kupię. Pozdrawiam! 🙂

  2. Mi niestety te ich napoje nie smakują – są ultrasłodkie, wszystkie. W tych nieherbacianych nawet nie bardzo czuć smak, raczej taką tanią oranżadę. Prawie 6 łyżeczek cukru na taką buteleczkę to istne szaleństwo, zwłaszcza że cukier spłaszcza smaki. Szkoła coca-coli 🙂 A mogli, celując już w taki nowoczesny design, zrobić coś przynajmniej trochę zdrowszego.

    1. Pisali, że mają w planach zmienić recepturę i zmniejszyć ilość cukru, zdaje się. Może to dopiero w planach? Ale tak, też wydaje mi się, że bez takiej ilości cukru byłoby lepsze.

  3. Matcha i limonka to ciekawe połączenie, ale chyba najlepsza jest i tak zwykła (niezwykła) japońska matcha. Na rynku pojawia się ostatnio coraz więcej napojów z dodatkiem matcha, co mnie cieszy – głównie z tego powodu, że wielu ludzi dowie się co to w ogóle jest matcha 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót na górę