Tylko paru z moich znajomych zaczynało od herbat sypanych, większość startowała od tego co jest w Polsce normą: saszetek. W jakimś momencie pojawia się iskra, zaczynamy interesować się herbatą bardziej i bardziej. Wkraczamy na Drogę Herbaty, chociaż może jeszcze tego tak nie nazywamy.
Spis treści
ToggleDroga Herbaty
Nie ma jednej drogi rozwoju herbaciarza. Wiedza herbaciana jest ogromna i nie ma jednego sposobu na jej zdobywanie. Nie ma też lepszych i gorszych miejsc na tej drodze. Acz czasem może się tak wydawać.
Na swojej drodze spotkałam wiele osób pozytywnie zakręconych herbatą. Część z nich zajmuje się nią zawodowo, inni z pasji. Ja też jestem jedną z nich. Zaczyna się często niewinnie, orientujemy się w różnych rodzajach herbaty, potem zauważamy, że wśród kolorów jest jeszcze dalsze rozróżnienie i inne klasyfikacje. Ktoś postanawia nam pokazać piękno herbaty klasycznej bez dodatków… Łatwo iść dalej, gdy mamy dostęp do wiedzy i chęć poświęcenia herbacie czasu. A, że wiedzy do zdobycia jest wiele, to rzadko znajdujemy chwilę by spojrzeć wstecz. Ledwo mrugnęliśmy oczami, a z korporacyjnego liptoniarza staliśmy się koneserem dyskutującym na temat różnicy między Darjeelingami z różnych ogrodów herbacianych w tym roku.
I wtedy, dla osoby początkującej, zaczynamy „mówić po chińsku”. Ten poziom wiedzy, szczególnie przy tak limitowanych źródłach jej dostępu, wydaje się być nieosiągalny z perspektywy osoby, która dopiero odstawia saszetki. Nie widzi ona Drogi, którą przeszedł herbaciarz. Tym bardziej, że i on najczęściej już tej drogi nie obserwuje. Na szczęście mamy koło siebie osoby mniej zakręcone od nas, które raz na jakiś czas kuksańcem sprowadzają na ziemie i przypominają by patrzeć na Drogę w jedną i drugą stronę. I jeszcze na boki! Co to znaczy?
Herbata nie jest sama na języku
Nie pijam kawy i niestety nie znam się na winie. Właściwie to patrząc na moją ignorancję kulinarną nie wiem czasami co ja robię w herbacie:). Może dlatego, przez te moje problemy ze smakiem, łatwiej jest mi doceniać innych smakoszy, nie tylko herbacianych.
Raz na parę lat sprawdzam czy może kawa nie zaczęła mi w międzyczasie smakować. W tym roku specjalnie poszłam do Brismanów w Poznaniu by zaserwowali mi dobrej kawy. Odebrałam ją zupełnie inaczej niż przez poprzednie lata. Z baristą porozmawiałam sobie o smakach, o przygotowaniach do zawodów i o branży kawowej. No i oczywiście przedawkowałam delikatnie kofeinę. Kawa nie jest dla mnie, nie przepadam za jej kwaskowatą naturą, za to co się z nią dzieje gdy robi się zimna (jakbym piła coś metalicznego), ale nadal zamierzam co parę lat do niej wracać. Tego dnia też zakochałam się w gazowanej Cascarze na zimno u Brismanów dostępnej.
Kawosze, piwosze, kucharze i sommelierzy winni. Wszyscy z nich na pewnym poziomie wiedzy, jak herbaciarze, budują sobie paletę smaków. Herbata ze swoimi smakami bywa trochę bardziej subtelna niż pozostałe napoje, ale nadal znajdziemy tutaj wiele wspólnego.
Tym bardziej mnie dziwi jak kategorycznie podchodzą do kawy niektórzy herbaciarze. Rozumiem, że aromaty kawy i herbaty nie komponują się dobrze, kawa dominuje. Ale to nie znaczy by od razu zdecydowanie podchodzić do eliminacji kawy ze swojego środowiska, przekładając to też na kawoszy. Doceniajmy różnice, nawet jeśli nie raczymy się tym drugim trunkiem. Dyskutujmy o podobieństwach. Gdyby nie towarzyski „konflikt” z Ewangelicznym Kościołem Wyznawców Kawy moi Piewcy Teiny mogliby nigdy nie powstać;).
Co nam, herbaciarzom, może dać kawa, piwo czy wino? Te tematy, są dużo popularniejsze niż herbata, jeśli chodzi o ich zaawansowanie. To znaczy, że wiedza zaawansowana będzie tam lepiej dostępna. Nie uświadczysz w Polsce za dużo warsztatów z herbacianej sensoryki , ale na sensorykę kawową możesz się już łatwo w Poznaniu zapisać. Nie bądźmy więc zbyt dumni by skorzystać z dostępnej wiedzy.
Wyznania herbaciarza
Herbata potrafi być drogim hobby. Z herbaciarzami rozmawiamy o wielu suszach, które są często unikalne i bardzo portfelożrące. Finansowo ciężkie byłoby picie tylko takich herbat, jeśli pijesz ich dużo. Jeśli znamy się już chwilę pada pytanie „no dobra, ale co pijesz w międzyczasie?” i „ale powiedz, pijesz jeszcze saszetkowe?”. Najczęściej, wśród wielu herbaciarzy, odpowiedź jest twierdząca. Tak, piją saszetki oraz inne rzeczy. Ja też czasami sięgam po saszetkowe herbaty, wybieram te lepsze. Mam ze dwa rodzaje herbat w domu, które leniwie mogę wrzucić do kubka (w kontraście do 30 rodzajów herbaty sypanej w szufladzie, przy których staram się skupić:)).
Sama wystrzegam się zakupów herbacianych powyżej pewnej sumy za produkt, bo wiem, że jeśli jest to rzeczywiście tak dobra herbata jak wskazuje na to cena to mogę jej jeszcze nie docenić odpowiednio… albo jest to cena wynikająca z czegoś innego (sprowadzenia, unikalności, małej ilości) i mogę znaleźć podobną jakość w niższej cenie (poznańska oszczędność…). Być może kiedyś się skuszę. Jak już moja paleta herbaciana nieco dojrzeje. Jednak jakby patrzeć na ten mój próg cenowy z perspektywy osoby kupującej herbatę w supermarkecie to jest to i tak absurdalnie wysoka cena.
Pamiętam czasy na studiach, kiedy to ekstrawagancją dla mnie było zakupienie Tetley’a, bo kosztował więcej niż Lipton i był smaczniejszy. Studencka Ania padłaby chyba, gdyby zobaczyła ile teraz potrafię wydać na herbatę.
Jeśli nie pijemy tej złej lub codziennej herbaty, to jak mamy docenić tą wyjątkową i specjalną?
Jaką herbatę pić?
Myślę, że wielu herbaciarzy się zgodzi z tym:
Pij herbatę, która Ci smakuje. Bądź otwarty na nowe smaki.
Jeszcze dorzuciłabym, żeby pić herbatę, która Ci nie szkodzi. Nie obrażę się, jeśli mi powiesz, po tym jak spróbujesz poprawnie zaparzonej zielonej, że wolisz swoją, zalaną wrzątkiem. Jeśli taka komuś bardziej smakuje to jest to najlepsza herbata na świecie. Dla niego. Bo na smak herbaty wpływają zarówno uwarunkowania zewnętrzne, herbata, jak i osoba ją pijąca, o czym już pisałam kiedyś.
Dlatego podsumowując chciałabym powiedzieć, żebyśmy pili herbatę i nie przejmowali się, że ktoś od nas o niej wie więcej. To dobrze! To znaczy, że jeszcze czegoś możemy się nauczyć:).
Do wpisu zainspirował mnie artykuł o rozwijaniu swojej palety smaków herbacianych, przewodnik dla herbaciarzy, którzy chcą mocniej zanurkować w temat oraz liczne rozmowy na przestrzeni roku:).
Właśnie tego wpisu szukałam:)
Bardzo ciekawie dotarło do mnie to co napisałaś o drodze herbaty, której już nawet herbaciarz nie zauważa. Właśnie tak mam, bo cały czas staram się wypatrywać rzeczy, które jeszcze mam do zobaczenia, doczytania, spróbowania. A szkoda, bo rzadko mam czas na to by spojrzeć za siebie. I czasem dziwi mnie gdy ktoś nagle mi mówi- ale Ty dużo wiesz, gdy ja- nadal patrząc tylko w przód wiem, że nadal nic nie wiem.
No i zgadzam się, że najlepszą herbatą jest ta, która nam smakuje:D
Dziękuję! Też w tym artykule znajdziesz nieco echa rozmów z Tobą, Ewo:).