Założona przez Marcina i Shotę Happa to Mame w Poznaniu istnieje od dobrych paru lat. Obydwaj swoją przygodę z gastronomią zaczynali podobno w KontenerArt nad Wartą i targach śniadaniowych, ale w tamtym czasie nie mieszkałam w Poznaniu, więc ten kawałek mnie ominął. Sama poznałam ich już w momencie, gdy mieli mały lokal koło Uniwersytetu Ekonomicznego w 2018 roku.
Siadało się wtedy przy ścianie lub zabierało zamówienie na wynos. Daifuku było podawane w plastikowym pojemniczku, a ubita chasenem matcha w papierowym kubku z logo Happa to Mame. W tamtym momencie brakowało mi ceramiki. Papierowy kubek zabierał dużo smaku i radości z dobrej zielonej herbaty.
Gdzie znajduje się Happa to Mame?
Kolejna miejscówka Happa to Mame na Jeżycach to już zupełnie nowy poziom! Udało mi się odwiedzić ich jakiś czas po przenosinach, a jeszcze przed “wybuchem” lokalu po reportażach Maciej.je i Makłowicza w 2020 roku. Przed pandemią i przed wieloma zmianami, a na początku nowego rozszerzonego menu. Dziś lokal wygląda inaczej niż w 2019 roku, ale już wtedy pojawiła się ceramika i ten charakterystyczny dla tego miejsca w Poznaniu stół.
W czasie pandemii nie łaziłam za dużo po herbaciarniach, raczej trzymałam się daleko od miejsc pełnych ludzi. Mimo to fajnie było znów zajrzeć do Happa to Mame, mimo tłumów. Z Magdą umówiłyśmy się na 14:00 punkt, tak jak lokal się otwierał. Byłam 10 minut przed i zobaczyłam, oraz wzięłam czynny udział w formowaniu się kolejki do wejścia. Dla wielu może być to odstraszające, ale po wielu latach kolejek konwentowych stanie w kolejce z pozytywnymi ludźmi, których do siebie przyciąga Happa, było przyjemne. Gdyby nie fakt, że lokal otworzył się punktualnie, to pewnie skończyłoby się na dodawaniu się do znajomych na Facebooku.
Herbaciarnio-cukiernia znajduje się w bocznej uliczce poznańskich Jeżyc. Na tej samej ulicy jest parę innych lokali z przeróżną zagraniczną kuchnią. Jest to idealne miejsce by zabłądzić na głodnego i wydać majątek, bo obstawiam, że wszystko co tu znajdziecie warte jest pieniędzy, które za to wołają. I jest przepyszne!
Lokal ma mało oznaczone wejście, a sam szyld jest delikatny i biały. Łatwo Happa to Mame minąć i nie zauważyć jego istnienia. Chyba że uwagę zwraca akurat kolejka. Stojąc w tejże kolejce usłyszałam zresztą przynajmniej dwie grupy przechodzące obok i komentujące problemy ze znalezieniem kiedyś tego miejsca. A zatem pamiętajcie, by w razie czego szukać z GPSem!
W środku wystrój jest oszczędny, w stylu japońskim, minimalistycznym. Bardzo mi się podoba. Miejsc do siedzenia jest mało, a ludzi tłum. Trochę zahacza to o klęskę urodzaju, ale takiemu miejscu można to wybaczyć. Styl jednak trochę inny niż w poprzednim lokalu w centrum. Betonowa ściana kintsugi jest moim ulubionym elementem, chociaż walczy o miejsce na podium ze stołem, przy którym siedzisz na podłodze, a nogi masz zamiast pod sobą to w dziurze pod stołem. Niemniej takie rozwiązanie już widziałam w innych miejscach za granicą. A więc ściana wygrywa!
Co można tu dostać?
Mamy tutaj napoje i słodycze przygotowywane przez Shotę. Zacznijmy semi herbacianie, czyli od słodkiego. Przede wszystkim wszystkie słodycze są świeże, co mnie oczarowało. Wcześniej kupne słodycze japońskie jakie miałam okazję próbować, w tym mochi, były pakowane i w efekcie mniej ciekawe. Nawet słodycze z herbatą matcha jakie próbowałam w lokalu japońskim Mamecha w Berlinie były… mało japońskie. Raczej była to matcha nastawiona na zachodniego odbiorcę: tiramisu z matchą, serniki tylko z dodaną matchą. To co znasz z normalnej cukierni, ale z zieloną nutą.
W Happa jest inaczej. Znajdziemy tutaj świeżutkie daifuku, codziennie inne. Są to kremowe kulki z różnym nadzieniem w mięciutkim mochi. Warto zajrzeć sobie na insta Happa i zobaczyć jakie smaki są dostępne danego dnia.
Drugim specjałem są dango: kuliste kluski podobne do mochi w bardzo słodkim syropie sojowym lub prażonej soi. Mniej mi przypadły do gustu. Za to bardzo smakowały mi dorayaki, czyli pancake’i z anko w środku. Taki pancake’owy japoński burgerek z farszem z fasoli anko:).
Gdzie tu herbata? Daifuku bywają z houjichą lub matchą. A ostatnio nawet widziałam, że w pancake’ach było zielono (krem matcha).
Poza tym w menu aktualnie jest też sernik Kokedama, który nawiązuje nazwą do kulki mchu z japońskiego sposobu hodowli roślin ozdobnych. Jest to zielona kulka z mochi z matchą. Gdyby tego wielbicielom serników było za mało do repertuaru ostatnio dołączył też japoński sernik, zdobywający insta ze względu na swoje “bujanie się” po upieczeniu. Miałam okazję spróbować obu serników i zachęcam do tego także Was, bo są to naprawdę unikalne desery. A sama czekam z niecierpliwością kiedy do repertuaru wrócą herbaciane lody!
A tak na marginesie, to wszystkie te słodkie propozycje, ze względu pewnie na bazowanie na ryżu i fasoli, są bardzo sycące.
Ale przejdźmy do mięsa! Czyli w naszym przypadku: herbaty
Na koniec zamieszczę więcej informacji o tym co ile kosztuje, zaś tutaj skupimy się tylko na herbacianych aspektach menu. Możesz tu zamówić klasycznie przyrządzoną, za pomocą chasena (japońska bambusowa miotełka), herbatę matcha (asahi i goko). Matcha tak przyrządzona może wylądować również w latte bądź lemoniadzie.
Herbata klasyczna japońska sypana jest też dostępna do picia w wersji na ciepło i cold brew (butelkowana). Do wyboru jest 6 rodzajów herbaty na ciepło:
- genmaicha
- hojicha
- kukicha
- kukicha z dodatkiem suszonego yuzu
- sencha koshun
- sakura kaori
Można je też kupić do domu, prezentują się ładnie w probówkach na lewo od wejścia.
Kiedyś do kawy z syfonu można było też poprosić o dodanie herbaty matcha dla dodatkowego kopa energii. Nie wiem, czy na ten moment ta opcja jest jeszcze dostępna.
Dlaczego warto odwiedzić Happa to Mame?
Jest to unikalne miejsce w skali naszego kraju. Na ten moment nie widziałam w Polsce drugiego takiego. Prowadzone jest przez pasjonatów, co widać po tym jak lokal się rozwija, jak zmienia się menu, asortyment i jakie wydarzenia pojawiają się w związku z działalnością lokalu. Mam tu na myśli zarówno spotkania herbaciane, jak i specjalne menu na różne okazje (m.in. tłusty czwartek, walentynki, święta).
Nie wiecie co jest czym z tych deserów? Nie ma najmniejszego problemu: obsługa lokalu z chęcią wszystko wyjaśni i pomoże wybrać. Jeśli nie jesteś z Poznania to warto przy okazji wizyty w tym mieście, np. podczas Festiwalu Zaparzaj, zajrzeć do Happa to Mame. Jest to miejsce warte poznania przez herbaciarzy!
Jak wyglądają ceny w Happa to Mame?
Ceny, z tego co widzę, nie zmieniły się za dużo od czasu mojej poprzedniej wizyty, choć poszły nieco do góry. Przy płaceniu właściwie zdziwiłam się jak mało mi wyszło, bo miałam wrażenie, że zamówiłam połowę menu, w tym trochę na wynos.
- Daifuku – 7 zł
- Dorayaki – 13 zł
- Dango – 12 zł
- Matcha kinako latte, Matcha lemonade, Yuzu imbir, Yuzu imbir soda, imbirowe latte – 16 zł
- Kawa z syfonu – 13 zł
- Sencha / Kawa cold brew – 16 zł
- Matcha klasyczna – 16 zł
- Herbata japońska klasyczna – 13 do 15 zł
Można kupować na miejscu albo na wynos. Można też wcześniej złożyć zamówienie za pomocą FB lub Insta Happa i odebrać gotowe o określonej godzinie. Nie ma możliwości rezerwacji miejsca.
Adres: ul. Szamarzewskiego 17, Poznań
Otwarte: śr-nd 14-18
Facebook: https://www.facebook.com/happatomame
Instagram: https://www.instagram.com/happatomame/
Korekta: Magdalena Idzik
Spróbuj koniecznie Yerba Mate! Jeżeli pijesz gorzką herbatę to Yerba Mate szybciej nauczysz się pić.
Gorzką nie:) Ale na pewno nie słodzoną. Yerbę znam, pijam. Nie jestem jej aż takim smakoszem jak herbaty jednak:).