Transparentność – trend popularny na zachodzie, i do nas wkradający się w pewnym aspektach. Bardzo modny w kawie speciality. A w herbacie?
Jeszcze nie ta dawno z okazji Dnia Herbaty wspominałam parę razy by o herbatę pytać, interesować się nią, skąd pochodzi. Zadawać te pytania sprzedawcy. Ale w sumie jakie pytania? O co można zapytać w temacie herbaty? Jakie pytania możemy zadać?
Stojąc przed półką sklepową w markecie i próbując znaleźć pitną sypaną czarną herbatę, w głowie pływały mi pytania, na które prawie żadne pudełko herbat nie odpowiadało. Boleśnie obijały mi się o czaszkę. I stałam przed tą półką, generując coraz większą irytację u mojego męża. Bo mój analityczny mózg krzyczał „za mało danych by podjąć decyzję”. Co będzie mniejszym złem? Bo do tego się ta decyzja w Carrefourze sprowadzała;).
Jakie pytania sobie zadaję, jakie Ty też możesz zadać sprzedawcy herbaty? Czy sklep, w którym kupujesz dba o transparentność swoich herbat?
Kraj i region pochodzenia herbaty
Tutaj w marketach nawet dostajemy informację o kraju pochodzenia, bo jest to wymagana informacja na etykiecie produktu spożywczego. Dlatego możemy sobie czasem przeczytać na produkcie o nazwie Japan Matcha, że kraj pochodzenia to Chiny. Ups.
Niestety wiemy, że takie Chiny są ogromne. Różne regiony i różne ogrody nawet w mniejszych krajach mają specyficzne dla siebie herbaty. Dlatego potrzebujemy przynajmniej informacji o regionie pochodzenia herbaty, chociaż najlepiej by było gdyby wskazano plantację czy ogród pochodzenia liści jeśli to możliwe (przy single origin w szczególności, czyli herbatach z jednego źródła, których przeciwieństwem są mieszanki, czyli blendy).
Rok i pora zbioru
To jest coś, czego najczęściej musimy się domyślać na bazie daty „najlepiej spożyć przed”, którą sprzedawcy mają obowiązek podać na opakowaniu (co przy herbatach sypanych, które dostajemy w ręcznie wypisywanych na miejscu torebkach najczęściej nie występuje). Zazwyczaj rok zbioru to 2 lata przed datą na opakowaniu, ale czasami 3! Więc jest to nadal zgadywanie.
A przecież rocznik herbaty i pora zbioru to bardzo ważna informacja, wpływająca na cenę (lub przecenę) herbaty.
Pokutuje tutaj trochę brak wiedzy kupujących herbatę w sklepach, bo też taki uśredniony Kowalski raczej nie rozumie herbaty jako towaru rolnego, który zbierany jest sezonowo i powinien być świeży. Jest to dla niego towar, który po prostu jest na półce. I tylko raz na jakiś czas przeglądając szafki i widząc datę „najlepiej spożyć przed kwietniem 2005” zapyta się gdzieś czy herbata rzeczywiście nie powinna być pita po dacie widocznej na opakowaniu?
Spoiler alert: klasyczna herbata może być bez problemu spożywana po dacie na opakowaniu, chyba, że była źle przechowywana i spleśniała (wilgoć). Herbata z dodatkami może mieć dodatki, które właśnie mają bardziej tendencję się popsuć (i często są też na słabszych herbatach użytych jako baza, więc starzejąc się szybciej stracą smak). Głównym problemem ze starzejącą się herbatą przy złym przechowywaniu jest to, że zwietrzeje (brak szczelnego opakowania).
Typ herbaty, nie tylko kolor
Kolor herbaty to informacja, którą najczęściej na opakowaniu znajdziemy. Ale już nie tak często dostaniemy informacje dokładniejsze co do tego jaka jest to np. herbata czarna, jak została przygotowana. Czy ta informacja jest ważna dla Kowalskiego w Dino? Pewnie nie, świadomość tego, że istnieją różne klasyczne herbaty czarne jest niska. Przecież herbata czarna dzieli się na: z różnymi dodatkami, w saszetkach, sypana, earl grey, english breakfast i ta tania co ją trzeba zasypać cukrem.
Ale dla kogoś zainteresowanego herbatą to ważna informacja, pozwalająca wybrać herbatę, która mu smakuje. Pozwalająca też poznać herbaty i uczyć się ich.
Kultywar herbaty, wysokość n.p.m. upraw
To są informacje, które bym chciała widzieć w opisach herbat, ale rozumiem, że tutaj lista osób zainteresowanych tym poziomem szczegółów może być już niedługa:).
Jak sprowadzane i jak przechowywane są herbaty?
I tutaj są często tajemnice handlowe. Najczęściej dość jasno komunikowane są informacje o tym, że herbaty dany sklep/sieć sklepów sprowadza bezpośrednio, co się chwali. W pozostałych przypadkach możemy się spodziewać, że herbaty są kupowane w jednej z hurtowni herbat w Polsce lub sprowadzane z Niemiec (Hamburg).
Krótkie randkowanie z tematem sprzedaży herbaty online pozwoliło mi namierzyć te parę źródeł herbaty w Polsce i zagranicą. Na pierwszy rzut oka po nazwach czy składach mieszanek herbacianych jestem w stanie określić gdzie dany sklep się zaopatruje. Zachęcam do pogooglowania, te informacje są do znalezienia w sieci. Te same herbaty w różnych miejscach pojawiają się pod różnymi nazwami, w wysokich i niskich cenach, a czasem nawet z innymi opisami (legendami). Jeśli wpis o źródłach hurtowych byłby dla Was interesujący dajcie znać w komentarzach!
Drugi temat to jak są przechowywane. W sklepach stacjonarnych możemy samodzielnie ocenić czy sposób przechowywania tam jest dla nas wystarczający. Czy pojemniki są wystarczająco szczelne, czy herbaty przechowywane są z dala od intensywny zapachów, wilgoci, światła? Plus w czasach pandemii też ważne: czy każdy może do całej puszki włożyć nochala i nakichać :)?
Na co warto uważać:
- w puszkach po herbatach aromatyzowanych przechowywane są herbaty klasyczne, które się wtórnie aromatyzują,
- kupujesz końcówkę herbaty z opakowania i liście są pokruszone (dużo pyłu),
- opakowanie herbaty było przerzucane wiele razy (dużo pokruszonych liści),
- cały sklep pachnie herbatami aromatyzowanymi lub kawą (klasyczne herbaty wtedy podłapią zapachu jeśli nie są szczelnie przechowywane),
- herbata sproszkowana matcha ma żółty kolor i przechowywana jest w przeźroczystym szkle na półce.
Macie jeszcze jakieś porady na co uważać w sklepach z herbatą?
Czy sklep powinien byś transparentny z tym skąd sprowadza herbaty? A może to tajemnica handlowa i mają prawo tego nie podawać?
Reklama – przecież wszyscy tam trochę kłamią…
Ostatni element dotyczy tego czego NIE chcę widzieć w opisach herbat: przesady, naciągania prawdy… kłamstw. Chciałabym ufać sprzedawcom herbaty. Z zaufaniem oddawać swoje pieniądze za świetną herbatę gyokuro o umami sięgającym sufitu. Naprawdę boli mnie serduszko jak się dowiaduję, że tak naprawdę jest ona pryskana glutaminianem sodu (co nie?! ale na szczęście to nie jest reguła).
Reklamy kłamią. „Najlepsze” i „najczęściej wybierane”, to wszystko subiektywne oceny. Pyrkon reklamował się kiedyś jako największy konwent w Polsce, ale co z tego skoro widziałam reklamy innego konwentu jako największego (drobną czcionką dopisane, że w regionie Pcimia Dolnego). Wszyscy wiemy, że reklamy kłamią, chociaż przymykamy na to oko mówiąc, że „naginają prawdę”. Przymykamy oko. Jak sądzicie, czy można tak reklamować produkty?
Mówić, że herbata „LaThea” jest już na tym świecie 50 lat! Z dzikich drzew 1000 letnich? A potem wychodzi, że to rocznik Czernobyl, a krzewy z Koszalina. Czy to dźwignia handlu czy może coś na co już nie wyrażacie zgody? Co jeśli wyjdzie, że sklep, w którym kupujecie herbaty prowadzi marketing w ten sposób?
Czy transparentność może zostać zawieszona na rzecz potrzeby reklamy? A może właśnie te informacje o herbacie powinny być używane by reklamować herbaty? Jak sądzisz?
Może Cię zainteresować jeszcze Manifest Tea Epicure, gdzie właśnie transparencja sprzedawców herbaty jest głównym z punktów wymienionych.
Świetny artykuł!
Oczywiście, że transparentność i prawda w sprzedaży herbat jest według mnie obowiązkiem. Herbata to produkt który nie jest uprawiany na wiosce pod Warszawą i ciężko jest sprawdzić co jest prawdą a co nie. Dlatego jak najwiecej podawanych informacji (o których zreszta wspominasz) dają pewność kupującemu, że produkt jest robiony właśnie z myślą o nim. I dlatego też, jest to u nas jak najbardziej regułą!
Byłem ostatnio w Londynie i musiałem „na szybko” kupić herbatę… na półce większość produktów miała całkiem sporą ilość ale jedna herbata PG Tips praktycznie się kończyła. Wziąłem na próbę jedno opakowanie i… jestem mega zaskoczony. Dobra klasyczna herbata… aż zdziwiony byłem!
Jest to ciekawa forma wyboru herbaty:). Niedługo zamierzam potestować co w naszych marketach jest. To też rzucę okiem czego jest najmniej z tych sensowniejszych. Ciekawe co to będzie:).